Matka Boża Szkaplerzna 

Główna Patronka naszej Wspólnoty parafialnej w Lutomiersku

(odpust - niedziela przed 16 lipca)

„Noście zawsze Szkaplerz święty. Ja zawsze go noszę i wiele z tego nabożeństwa doznałem pożytku. Pozostałem mu wierny i stał się on moją siłą!”- św. Jan Paweł II

16 lipca
Najświętsza Maryja Panna z góry Karmel
Szkaplerz karmelitański
Wspomnienie zwraca nas ku Maryi objawiającej się na górze Karmel, znanej już z tekstów Starego Testamentu - z historii proroka Eliasza (1 Krl 17, 1 - 2 Krl 2, 25). W XII wieku po Chrystusie do Europy przybyli, prześladowani przez Turków, duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie kontemplacyjne na Karmelu. Również w Europie spotykali się z niechęcią. Jednakże Stolica Apostolska, doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali zakonnicy, ułatwiała zakładanie nowych klasztorów.

Szczególnie szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się m.in. wielki czciciel Maryi, św. Szymon Stock, szósty przełożony generalny zakonu karmelitów. Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu. W czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251 r., ujrzał Bożą Rodzicielkę w otoczeniu Aniołów. Podała mu Ona brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa:
Przyjmij, synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania.
Szymon Stock z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w całej rodzinie zakonnej, a z czasem również w świecie. W XIV wieku Maryja objawiła się papieżowi Janowi XXII, polecając mu w opiekę "Jej zakon" karmelitański. Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Cały szereg papieży wypowiedziało się z pochwałami o tej formie czci Najświętszej Maryi i uposażyło to nabożeństwo licznymi odpustami. Wydali oni około 40 encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie.
Do spopularyzowania szkaplerza karmelitańskiego przyczyniło się przekonanie, że należących do bractwa szkaplerza Maryja wybawi z płomieni czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Tę wiarę po części potwierdzili papieże swoim najwyższym autorytetem namiestników Chrystusa. Takie orzeczenie wydał jako pierwszy Paweł V 29 czerwca 1609 r., Benedykt XIV je powtórzył (+ 1758). Podobnie wypowiedział się papież Pius XII w liście do przełożonych Karmelu z okazji 700-lecia szkaplerza. Nie ma jednak ani jednego aktu urzędowego Stolicy Apostolskiej, który oficjalnie i w pełni aprobowałby ten przywilej. O przywileju sobotnim milczą najstarsze źródła karmelitańskie. Po raz pierwszy wiadomość o objawieniu szkaplerza pojawia się dopiero w roku 1430.
Nabożeństwo szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów Matki Bożej Szkaplerznej (z Góry Karmel), ołtarzy i kościołów. We Włoszech jest kilkaset kościołów Matki Bożej z Góry Karmel, w Polsce blisko setka. Wiele obrazów i figur pod tym wezwaniem zasłynęło cudami, tak iż są miejscami pątniczymi. Niektóre z nich zostały koronowane koronami papieskimi. Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo wygodny do noszenia. Można nawet zastąpić go medalikiem szkaplerznym. Z całą pewnością noszenie szkaplerza mobilizuje i przyczynia się do powiększenia nabożeństwa ku Najświętszej Maryi Pannie.
Szkaplerz nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy (od św. Jadwigi i Władysława Jagiełły poczynając), a także liczni święci, również spoza Karmelu, m.in. św. Jan Bosko, św. Maksymilian Maria Kolbe i św. Wincenty a Paulo. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy tym wolę, by wszyscy go nosili. Na wzór szkaplerza karmelitańskiego powstały także inne, jednakże ten pozostał najważniejszy i najbardziej powszechny. W wieku 10 lat przyjął szkaplerz karmelitański także Jan Paweł II. Nosił go do śmierci.
Święto Matki Bożej z Góry Karmel karmelici obchodzili od XIV w. Benedykt XIII (+ 1730) zatwierdził je dla całego Kościoła. W Polsce otrzymało to święto nazwę Matki Bożej Szkaplerznej.
Szkaplerz początkowo był wierzchnią szatą, której używali dawni mnisi w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumiano szatę nałożoną na habit. Pisze o nim już reguła św. Benedykta w kanonie 55 dotyczącym ubrania i obuwia braci. Wszystkie dawne zakony noszą po dzień dzisiejszy szkaplerz. Współcześnie szkaplerz oznacza strój, który jest znakiem zewnętrznym przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem. Tak więc istnieje szkaplerz: brunatny - karmelitański (w. XIII); czarny - serwitów (w. XIV), od roku 1860 kamilianów; biały - trynitarzy, mercedariuszów (w. XIV), Niepokalanego Serca Maryi (od roku 1900); niebieski - teatynów (od roku 1617) i Niepokalanego Poczęcia Maryi (w. XIX); czerwony - męki Pańskiej; fioletowy - lazarystów (1847) i żółty - św. Józefa (w. XIX).
Ponieważ było niewygodnie nosić szkaplerz taki, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, dlatego z biegiem lat zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach (stąd nazwa łacińska scapulare), a druga na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. W roku 1910 papież św. Pius X zezwolił ze względów praktycznych na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.
W przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim - Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga - na plecach. Szkaplerz musi być poświęcony według specjalnego obrzędu.

Szkaplerz, będący znakiem maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Dziewicy potwierdzanym codzienną modlitwą Pod Twoją obronę

Znak Szkaplerza przywołuje zatem dwie prawdy: jedna z nich mówi o ustawicznej opiece Najświętszej Maryi Panny, i to nie tylko na drodze życia, ale także w chwili przejścia ku pełni wiecznej chwały; druga to świadomość, że nabożeństwo do Niej nie może ograniczać się tylko do modlitw i hołdów składanych Jej przy określonych okazjach, ale powinna stanowić «habit», czyli nadawać stały kierunek chrześcijańskiemu postępowaniu, opartemu na modlitwie i życiu wewnętrznym poprzez częste przystępowanie do sakramentów i konkretne uczynki miłosierne co do ciała i co do duszy. W ten sposób Szkaplerz staje się znakiem «przymierza» i wzajemnej komunii pomiędzy Maryją i wiernymi: wyraża bowiem w sposób konkretny dar, jaki na krzyżu Jezus uczynił Janowi, a przez niego nam wszystkim, ze swojej Matki, oraz przypomina o powierzeniu umiłowanego apostoła i nas Tej, którą ustanowił nasza Matką duchową.

W naszej  Wspólnocie parafialnej Uroczystość odpustowa ku czci Matki Bożej Szkaplerznej jest przeżywana zawsze w niedzielę przed liturgicznym wspomnieniem NMP z Góry Karmel - 16 lipca. Uroczysta Suma odpustowa jest sprawowana w tym dniu o godz.  10:30. W liturgiczny dzień wspomnienia NMP Szkaplerznej również w sposób szczególny czcimy naszą Patronkę. W każdą środę w ramach nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w szczególny sposób zwracamy się do NMP jako naszej Patronki - Matki Bożej Szkaplerznej.

Matko Boża z Góry Karmel  prosimy Cię - oręduj zawsze za nami u Wszechmocnego Boga!

Święty Walenty - Kapłan Męczennik

II Patronem naszej Wspólnoty parafialnej w Lutomiersku

(odpust - 14 lutego)

Za panowania cesarza Klaudiusza II żył w Rzymie kapłan imieniem Walenty, który mimo prześladowania chrześcijan gorliwie zajmował się obowiązkami swego stanu, a swą wielką świątobliwością zdobył sobie szczególny szacunek nie tylko u chrześcijan, ale nawet u pogan. Litość nad biednymi zjednała mu imię ojca ubogich, a pokora i słodycz w obcowaniu z drugimi, namaszczenie Ducha świętego, cechujące każdą jego sprawę, otwierały mu przystęp do serc najzatwardzialszych pogan, których wielką liczbę nawrócił. Gorliwie także umacniał w wierze Męczenników i sam był gotów własną krew każdej chwili przelać za wiarę. Szczęście to miało go niezadługo spotkać. Wieść o nim, jako mężu pełnym zalet i głębokiej nauki, dotarła w końcu i na dwór cesarski. Sam cesarz zapragnął go poznać, kazał go więc pewnego razu przywołać przed siebie i zapytał, dlaczego nie stara się o jego łaski, których gotów mu chętnie udzielić, jako człowiekowi powszechnie wielce poważanemu; kończąc, dodał, że z przychylności, którą dla niego żywi, nie może pozwolić, aby Walenty wyznawał religię chrześcijańską, przeciwną pogańskiej, którą wyznaje całe państwo. "Cesarzu - odrzekł mu na to Walenty - gdybyś poznał dar Boży (Jan 4,10) i Tego, któremu cześć oddaję i któremu służę, poczytałbyś się za szczęśliwego, gdybyś sam mógł Mu służyć. Wtedy, wyrzekłszy się czci, którą oddajesz szatanowi, podobnie jak ja czciłbyś Boga prawdziwego, Stwórcę Nieba i ziemi i wszystkiego, co się na świecie znajduje, jako też Syna Jego jednorodzonego Jezusa Chrystusa, Odkupiciela wszystkich ludzi i we wszystkim Boga równego. Od Niego to otrzymałeś życie i koronę cesarską. On jeden może i ciebie i wszystkich poddanych twoich prawdziwie uszczęśliwić". Na te słowa pewien uczony pogański, znajdujący się w orszaku cesarskim, zapytał z oburzeniem: "Cóż zatem sądzisz o wielkich bogach Jowiszu i Merkurym?" "To o nich sądzę - odrzekł Walenty - co każdy z was myśleć powinien, iż ci, których wy nazywacie bogami byli ludźmi, zepsutymi i rozpustnymi. Wszak sami wasi wieszcze głoszą o ich wszeteczności! Czytaliście ich dzieje? Pokażcie mi je tylko, a wnet was przekonam, że trudno spotkać większych od nich zbrodniarzy".                                               Odpowiedź tak jasna, śmiała i przekonywująca zmieszała i zdziwiła dworzan cesarskich, mimo to jednak zaczęli wołać, że Walenty bluźni bogom. Za to cesarz, uderzony trafnością uwag Walentego i jego świętą odwagą, nie zważając na oburzenie otaczających go pogan, wziął Świętego na stronę i zaczął go wypytywać o różne artykuły wiary katolickiej. Między innymi powiedział do niego: "Jeśli Jezus Chrystus jest Bogiem, czemuż dotąd nam się nie objawił? A jeśli w istocie zstąpił z Nieba, powiedz mi, jakie są prawdy, które przyniósł? - "Z największą chęcią uczynię to, cesarzu - odpowiedział Walenty - i przypuszczę cię do tego szczęścia", a wyłożywszy mu w krótkich, lecz jasnych i przekonywujących słowach najważniejsze prawdy świętej wiary, dodał: "Chcesz więc, najjaśniejszy monarcho, zażywać prawdziwej pomyślności? Chcesz, aby państwo twoje zakwitło, a wszyscy twoi nieprzyjaciele poddali się tobie? Czy pragniesz uszczęśliwić ludy twoje i samemu sobie zapewnić radość wiekuistą? Wyznaj zatem Jezusa Chrystusa, poddaj Jego prawom całe swoje państwo i przyjmij Chrzest św. Jak niema innego Boga prócz Boga chrześcijańskiego, tak nie ma i zbawienia gdzieindziej jak w tym wyznaniu. Cesarzu, kto nie jest chrześcijaninem, ten zbawiony nie będzie!"Święty przemawiał z taką siłą i namaszczeniem, iż zdawało się, że jego słowa wywarły na cesarzu wielkie wrażenie. Jakoż istotnie odezwał się do panów: "Przyznać trzeba, że człowiek ten wzniosłe i ważne prawdy nam objawia i trudno byłoby wynaleźć przeciw niemu jakieś uzasadnione zarzuty". Na te słowa wielkorządca rzymski, imieniem Kalpurnus, głośno zawołał: "Patrzcie, jak ten czarnoksiężnik już i samego naszego monarchę nieomal uwiódł! Czyż ma przyjść do tego, że odstąpimy od religii ojców naszych, w której od kolebki wychowani jesteśmy, i przyłączymy się do jakiejś sekty nowo powstałej, a niezrozumiałe rzeczy ogłaszającej?"

Po tak zuchwałym odezwaniu się wielkorządcy cesarz zląkł się buntu wszystkich pogan i ta obawa przygłuszyła w nim działanie łaski Bożej, pobudzającej go do przyjęcia prawdziwej wiary. Poświęcając swe zbawienie nikczemnym względom ludzkim i chcąc uspokoić Kalpurna, wydał mu świętego Walentego na pastwę, polecając by go osądził jak prawa przepisują. Ten wtrącił Świętego do więzienia i nakazał sędziemu imieniem Asteriusz, aby niezwłocznie wytoczył jego sprawę, i to jako chrześcijaninowi oskarżonemu o wielką zawziętość przeciw bogom cesarstwa. Asteriusz, który widział wpływ, jaki słowa świętego Walentego wywarły na samym cesarzu, postanowił najpierw sam na sam z nim pomówić. Spodziewał się, że łagodnymi i pochlebnymi słowy potrafi zachwiać jego wiarę, do czego przywiązywał wielką wagę, gdyż wiedział jak wielkie zaskarbi sobie łaski u wielkorządcy, jeśli Walentego przywiedzie do odstępstwa.Kazał go tedy przyprowadzić do swego prywatnego mieszkania. Święty wzniósł oczy i ręce ku Niebu i modlił się do Pana Jezusa, aby przelawszy Przenajświętszą Krew swoją za zbawienie wszystkich ludzi, raczył oświecić światłem wiary świętej wszystkich mieszkańców tego domu, pogrążonych w ciemnościach bałwochwalstwa, i żeby dał się im poznać jako prawdziwe światło, cały świat oświecające. Asteriusz, w którego obecności święty Walenty głośno się modlił, rzekł do niego: "Dziwię się, jak człowiek rozumny może poczytywać Jezusa Chrystusa za prawdziwe światło. Litość mnie bierze, gdy słyszę takie brednie". "Bądź pewny - odpowiedział mu Walenty - że tak jest a nie inaczej, i nie masz nie wątpliwszej prawdy nad tę, że Jezus Chrystus, Zbawca mój i Bóg mój, który raczył stać się dla nas człowiekiem, jest prawdziwą światłością oświecającą wszelkiego człowieka na ten świat przychodzącego" (Jan 1,9). "Spróbujmy więc, czy tak jest w istocie - rzucił szyderczo Asteriusz. - Mam córkę ukochaną, która od kilku lat zupełnie zaniewidziała. Jeśli dokażesz tego, że twój Jezus Chrystus przywróci jej wzrok, przyrzekam ci zostać chrześcijaninem z całą moją rodziną". Walenty, pełen żywej wiary, poprosił aby mu Asteriusz przyprowadził swoją córkę, a gdy stanęła przed nim, zrobiwszy na jej oczach znak Krzyża św. zawołał: "Panie Jezu Chryste, prawdziwy Boże i prawdziwy człowiecze, któryś przywrócił wzrok ślepemu z urodzenia i który pragniesz zbawienia wszystkich ludzi! wysłuchaj modlitwę moją, acz nędznego grzesznika, i uzdrów tę dziewicę!" Na te słowa niewidoma w tejże chwili odzyskała wzrok, a Asteriusz i jego żona, upadłszy do nóg Walentego, prosili, aby ich ochrzcił. Walenty udzielił Sakramentu Chrztu świętego wszystkim domownikom w liczbie czterdziestu czterech osób, którzy prawie wszyscy wkrótce potem ponieśli śmierć męczeńską.

Cesarz, dowiedziawszy się o tym, uznał w cudzie moc Bożą. Pragnął też uwolnić Walentego, lecz obawiając się wzburzenia ludu, który go już posądzał, że jest w duszy chrześcijaninem, kazał przyśpieszyć jego sprawę i wydać wyrok według całej surowości prawa. Święty, okuty w kajdany, przez kilka dni trzymany był w więzieniu. Kilka razy okrutnie ubiczowany, w końcu został ścięty za miastem przy drodze Flamińskiej, dnia 14 lutego roku Pańskiego 270.

                                                      Nauka moralna

Chrystus jest "światłością świata", światłością nie tylko dla oczu cielesnych, ale także dla oczu duszy ludzkiej. Skutkiem cudu uczynionego przez św. Walentego przejrzała córka Asteriusza, ale ważniejsze jeszcze było przejrzenie duchowe owego sędziego wraz z całą jego rodziną i wielu innymi poganami. Była to łaska, która działa jako światło, pozwalające nam rozeznać co dobre a co złe, i która droga prowadzi do Królestwa niebieskiego. W naszych czasach także tej łaski doznajemy, mamy bowiem kościoły i kaplice, gdzie słyszymy słowa Ewangelii, nauki i wykłady, które potępiają naszą dumę, a wskazują nam drogę, którą dojść możemy do celu naszego przeznaczenia, to jest do Nieba. Za pomocą tej łaski wnikamy w nasze sumienie, badamy stan swej duszy, a tym samym poznając się wewnętrznie nabieramy prawdziwego światła, które nam przyświeca na ciemnej drodze do bram rajskich. Wszelkie dobre natchnienia, wszelkie nauki w Kościele, są owym światłem, przy którym nikt zbłądzić nie może. Co poza Kościołem się znajduje, jest ciemne i świecić nie może. Nasz rozum jest płytki, łatwo schodzi z toru, ale Kościół św. z prawej drogi nigdy zejść nie może. Kto słucha Kościoła, słucha samego Jezusa Chrystusa, który powiedział: "Jam jest światłość świata. Kto za Mną idzie, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota" (Jan 8,12).

Modlitwa

Spraw, prosimy, wszechmogący Boże, abyśmy pamiątkę przejścia do wieczności błogosławionego Walentego, Męczennika Twojego, obchodząc, od wszelkiej szkody grożącej duszy naszej, za pośrednictwem jego uwolnieni byli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

św. Walenty urodzony dla nieba 14.02.270 roku, wspomnienie 14 lutego

Każdego 14 dnia miesiąca przy bocznym Ołtarzu świętego Walentego, zanosimy do naszego Patrona modlitwy w formie nowenny. Przedkładamy Mu nasze podziękowania i prośby. Ołtarz świętego Walentego jest zawsze pięknie udekorowany przez wielu Jego czcicieli. Serdecznie zapraszamy wszystkich na comiesięczną nowennę a zwłaszcza na Uroczystości odpustowe w dniu 14 lutego. Uroczysta Suma odpustowa w tym dniu jest sprawowana od godz. 12:00.

Święty Walenty - Patronie nasz - módl się, módl się, módl się za nami!